Page 16 - Listopad_2010
P. 16
LIA GOGOŁEK

tarzu junikowskim w Poznaniu. W uroczystościach żałobnych, nam wąsy, co nie było łatwe, do tego jakoś oczarowała i udo-
oprócz rodziny, brało udział liczne grono byłych działaczy bruchała Czecha i wróciliśmy. Zapach perfum pozostał.
Rady Uczelnianej Zrzeszenia Studentów Polskich Politechniki
Poznańskiej. Każdy z nas, byłych działaczy Rady Uczelnianej ZSP PP, ma
wiele pięknych wspomnień związanych z Panią Emilią. One
Pani Emilia była w Radzie Uczelnianej ZSP PP sekretarką, jedy- pozostaną na zawsze.
nym etatowym pracownikiem. Pytani, jak długo pracowała
w Radzie - odpowiadamy, my byli działacze ZSP - od zawsze. Nie potrafimy sobie wyobrazić, jak funkcjonowałaby Rada
Wspominamy Panią Emilię jako osobę serdeczną, uśmiech- Uczelniana bez Pani Emilii. Była opoką RU ZSP PP - działaliśmy
niętą, kulturalną, o zawsze nienagannym wyglądzie i oddaną tam razem z entuzjazmem i oddaniem, a po skończonych
bez reszty pracy w naszej Radzie Uczelnianej (początkowo RU studiach, odchodziliśmy w swoje zawodowe i rodzinne życie,
ZSP PP miała swą siedzibę przy Pl. M. Skłodowskiej Curie 2, Ona zostawała ze studentami. Z perspektywy czasu widzi-
a od października 1966 roku przy ul. Kórnickiej 5 w DS I). my i doceniamy rolę Pani Emilii, która była i pozostała spo-
iwem dla nas i naszej Rady. Łączyła przez trzy dziesięciolecia
Jak wspominają wszyscy, którzy mieli szczęście dłużej z Nią wszystkie pokolenia działaczy Zrzeszenia, łączyła nas wów-
współpracować, nie była to tylko wykonywana funkcja se- czas w młodzieńczym zapale działania, później, z upływem
kretarki - za nią kryło się wielkie oddanie Pani Emilii naszemu lat we wspomnieniach o naszej ZSP-owskiej przygodzie. Mie-
ZSP i serce dla studiującej młodzieży. Lubiła ludzi. Była nie tyl- liśmy szczęście: bogate, barwne i aktywne studenckie życie,
ko czynna w biurze, brała też częstokroć udział w życiu stu- którego Pani Emilia była częścią, świadkiem i uczestnikiem.
denckim. Znała wszystkie nasze inicjatywy, plany, wydatki (!),
rozliczenia, sukcesy i porażki, to wszystko, czym wtedy jako Żegnając Panią Emilię Gogołek, nasz kolega Kajetan Pyrzyński
młodzi aktywni ludzie żyliśmy. Ceniliśmy sobie jej dyskretnie przeczytał swój wiersz
wypowiadane uwagi odnośnie naszych "szaleńczych" pomy-
słów, sugestie czy się uda czy nie czegoś zorganizować lub Pożegnanie Pani Emilii
załatwić. Znając lepiej tamte (socjalistyczne) realia doradzała
naszym gorącym młodym głowom, jak i co sformułować, by Pani Emilio dziękujemy za dar bycia z nami
osiągnąć właściwy skutek. No i ten stukot klawiszy na ma- Za czas oświetlany studenckimi ideami
szynie do pisania, to była wirtuozeria! Otwieraliśmy oczy ze Dziękujemy za rady etos dawania
zdumienia, że można tak szybko, ładnie i bez błędów pisać, I za dźwięk maszyny do pisania
pod nasze dyktando, czyli - używając muzycznej terminologii Była Pani tam gdzie wyobraźnia
- a vista. Gdzie prężyła się nasza fantazja
Gdzie Pani choć jedna a nas wielu
Oprócz wypełniania swoich obowiązków, zachęcała nas Pani stroiła kompas do naszego celu
i uczyła pisania na maszynie, obsługiwania powielacza, pisa- Dzisiaj gdy ból skulony w duszy siedzi
nia woskówek, pisania pism urzędowych, prowadzenia biura Gdy koniec pytaniem szuka odpowiedzi
i wielu, wielu innych umiejętności, które w późniejszym życiu Gdy ta odpowiedź Jestem nam odsłania
nie raz były przydatne. Dzisiaj tamta technika biurowa wydaje Gdy dotyka nas smutek Pani pożegnania
się archaiczna, wtedy w latach sześćdziesiątych i siedemdzie- To czujemy Było i to jak cykl wahaniami
siątych była to nie lada umiejętność. Traktowała nas, ludzi Zamyka koło Pani znowu jest z nami
wówczas dwudziestokilkuletnich, bardzo poważnie. Czuliśmy Chociaż to ostatnia już Pani droga
się dzięki temu ponad wiek dorośli i ważni. Gdzie Moc w cień zamyka się błoga
To myślą zatrzymamy nasze spotkania
Pani Emilia od czasu do czasu uczestniczyła w naszych stu-
denckich wyprawach. Podczas nich zdarzały się nierzadko Które przekuwały wspólne pasje w zadania
także zabawne sytuacje. Pamiętamy Jej matczyną opiekę Pani Emilio kochana
podczas wyjazdu na Węgry (Uniwersytet w Budapeszcie,
kwiecień 1972) z 20-osobową grupą zespołów artystycznych Była nam Pani bardzo bliska całymi latami
i działaczy kultury Politechniki Poznańskiej. Na cześć gościn- A wieczność no cóż niech będzie z Aniołami
nych Węgrów, w drodze powrotnej w pociągu cały nasz roz-
bawiony męski przedział, śpiewając czardasza, domalował K.P. Mełpin 10.07.2010
sobie czarnym flamastrem sumiaste wąsy. Czeski celnik (może
nie podobały mu się śpiewy?), nie chciał nas wypuścić z Wę- Danuta Rusińska-Roszak
gier, bo nie mieliśmy wąsów w paszportach - co zrozumiałe. Kazimierz Szulc
Zatrzymał pociąg na granicy węgiersko-czeskiej i kazał nam
wysiąść. Nie było nam do śmiechu. Zdesperowani, już mieli-
śmy to zrobić, kiedy Pani Emilia zażegnała ten międzynarodo-
wy konflikt. Chusteczką i swoją wodą toaletową powycierała

15 GŁOS POLITECHNIKI | LISTOPAD 2010
   11   12   13   14   15   16   17   18   19   20   21