Page 11 - GP_032013
P. 11
Wywiad z prof. Teofilem Wiśniewskim

z naszym Działem Socjalnym przebiega tarzach stały drewniane ławki, na których Gdy nasza uczelnia stała się już Politech-
bardzo dobrze”. czasami przyszło mi spać, gdy nie było niką Poznańską, Profesor Wiśniewski
innego miejsca” – wspomina Teofil Wi- zaczął myśleć o doktoracie. „Postano-
Teofil Wiśniewski jest jeszcze absolwentem śniewski. Przez jakiś czas mieszkał też w wiłem być pierwszym habilitantem na
Szkoły Inżynierskiej. „Jestem chyba ostat- malutkim pokoju u kolegi, który mieszkał naszej Politechnice – przyznaje – moja
nim żyjącym absolwentem z tak zwanego w pobliżu. „Był tak wąski, że musiałem habilitacja odbywała się w auli senatu
normalnego naboru – zastanawia się Pro- się bokiem przeciskać obok ustawione- i niektórzy profesorowie zadawali mi
fesor – wcześniej kończyli Szkołę ci, któ- go łóżka” – opowiada. Na niemal każdy bardzo trudne, bo nie z mojej dziedzi-
rym naukę przerwała wojna”. weekend wracał jednak do swojego ro- ny, pytania, ale udało się – mam dyplom
dzinnego Torunia. Pewnego razu okazało z numerem 1!”.
Nim jednak zaczął studiować w Pozna- się, że gospodarz wymienił zamki i wysta-
niu, mieszkał w Toruniu, gdzie przed wił jego rzeczy z mieszkania. Profesor od kilku lat jest już na emery-
1939 r. skończył pierwszą klasę gimna- turze. Przez wiele lat stał na czele Klu-
zjum. To właśnie w tym mieście został „Miałem laboratorium w budynku przy bu Seniora. Współorganizował wiele
zmuszony do bycia podczas wojny stola- ul. Strzeleckiej i tam zawiozłem mój wycieczek, spotkań i uroczystości. „Na
rzem i zdobył nawet tytuł mistrza. „Nie- niewielki dobytek – opowiada Profesor samym początku zaproponowałem,
nawidziłem tego zawodu” – przyznał. – tam też przez niemal rok spałem w bar- byśmy przeszli na ty i choć nie wszyscy
dzo nietypowym łóżku, które urządziłem początkowo byli do tego przekonani,
Podczas wojny zakład, w którym praco- w stole laboratoryjnym, do którego wło- między innymi taki drobny gest sprawił,
wał, dostał zlecenie wykonania biurek żyłem dmuchany materac” – śmieje się, że bardzo się zżyliśmy” – uśmiecha się
do Reichstagu. Profesor wykonał ich aż wspominając ten czas. Takie niecodzien- wieloletni Prezes Klubu Seniora.
26 w ramach pracy czeladniczej. „To by- ne wykorzystywanie laboratorium nie by-
ły solidne, fornirowane biurka – wspo- ło w smak administracji budynku. Profe- Dlaczego byli pracownicy tak licznie
mina – na pewno służyły tam wiele lat, sor przy poparciu Senatu Uczelni dostał zapisują się do Klubu Seniora? Jednym
a kto wie, może jeszcze gdzieś tam są?”. skromne mieszkanie na ul. Szydłowskiej, z powodów jest na pewno opieka, ja-
w którym mieszka do dzisiaj. ką otacza tę organizację Politechnika
Choć – jak sam mówi – nie jest stwo- Poznańska, ale decydują również kon-
rzony do tego zawodu, który wykonywał takty międzyludzkie, jakie oferuje Klub.
z przymusu, ma w swoim mieszkaniu Ważne jest także utożsamianie się
sporo narzędzi. „Majątek na nie wyda- z uczelnią. „Pracuję tutaj od 44 lat, to
łem – śmieje się Profesor – ale przydały jest przecież mój dom” – wyznaje Pro-
się, gdy budowałem mój mały domek na fesor Wiśniewski.
działce i ta praca była dla mnie praw-
dziwym relaksem, odskocznią od pracy Profesor spędza wolne chwile między
dydaktycznej” – przyznaje. innymi w domku na działce, tym który
sam wybudował. Chętnie też odwiedza
Gdy studiował, można było spać między go tam rodzina. „Mam jedną córkę, troje
innymi w obecnym budynku kwestury, wnucząt i czworo prawnucząt, piąte
który wtedy był akademikiem. „Na kory- oczekiwane jest w połowie lipca br. –
wyznaje Teofil Wiśniewski – wszystkie
moje wnuki są inżynierami z wyjątkiem
średniej wnuczki, która jest prawnikiem”
– dodaje z dumą.

Rozmawiał
AG

Fot. A. Gogulski

GŁOS POLITECHNIKI 9
   6   7   8   9   10   11   12   13   14   15   16